Wkrótce Wielkanoc, dla mnie święta radosne i zapowiadające nowe życie, wiosnę, na nowo rodzącą się przyrodę. Szukałam informacji, jak obchodzono święta w naszym rejonie, rejonie Dolnego Śląska przed wojną. Podsumowanie co ciekawszych elementów prezentuje poniżej.

Wielkanoc - kiedyś i dzisiaj

Różnice w domu i kuchni nie są duże, bo i dostępne produkty żywnościowe przed wojną były podobne. Tradycje świąteczne różniły się w zależności od tego czy rodzina była wyznania katolickiego, czy ewangelickiego. Częste były rodziny mieszane i tak też obchodzili święta. Dla ewangelików najdonioślejszym dniem był Wielki Piątek, czyli Karfreitag, a dla katolików tak jak i teraz w Polsce, Wielka Niedziela, czyli Ostersonntag. Do dzisiaj w Niemczech wolny od pracy jest już piątek przed świętami.

Kulinarnie różnice nie były bardzo duże. Przed wojną na Dolnym Śląsku uprawiano głównie żyto i taki chleb pieczono. Pszenica słabo udawała się na ziemiach górzystych, przynajmniej w tych południowych częściach regionu. Wiecie, że żur prawdopodobnie pochodzi z naszych rejonów?


Różnica między barszczem białym a żurem

Pytanie nawiązujące do Wielkanocy: znacie różnicę między żurem a barszczem białym? Żur jest na mące żytniej, a barszcz biały, bardziej popularny na wschodzie, na mące pszennej. Żur gotowało się z zakwasu chlebowego, który każda gospodyni posiadała w domu, bo piekła na nim też chleb powszedni. Zakwas przechowywano inaczej niż dzisiaj, nie w formie płynnej w zimnym miejscu, tylko (z powodu braku lodówek) zakwas suszono i w formie sproszkowanej przechowywano do następnego pieczenia chleba. O pieczeniu chleba pięknie opowiedziała mi pani Steffi Wróbel, która też przyznała, że najlepsze wspomnienie kulinarne to jej własny, żytni chleb, upieczony w domu.

Każda gospodyni na wsi hodowała kury i jajka też przed wojną gościły na wielkanocnym stole. Kury zimą gorzej się niosły, wiadomo warunki atmosferyczne, chłodno i mało wartościowego pokarmu, dlatego jajka skrzętnie się zbierało i odkładało na święta. Wtedy były rarytasem. Dzisiaj kurki hodowane nawet w przydomowym kurniku niosą się zima całkiem dobrze, bo dokarmiane są odżywczą paszą i witaminkami Dlatego też jajka nam spowszedniały, bo jemy je bez ograniczeń cały rok.

 


Świąteczne ciasta i podpowiedzi z dawnych lat

Ciasta pieczono podobne jak u nas, z tą różnicą, że nie znano mazurków. Pieczono drożdżowe babki z bakaliami, Schlesischer Streuselkuchen, czyli ciasto drożdżowe z kruszonka oraz serniki. Typowe i tradycyjne Schlesicher Streuselkuchen jest tylko z kruszonką, ale pani Steffi podpowiedziała, że gospodynie lubiły ulepszać ciasta i od święta dodawały owoce albo mak lub ser dla ”wilgotności” i poprawienia smaku. Mam oryginalny przepis na to proste ale bardzo smaczne ciasto i wkrótce podam receptę na blogu.

Na świąteczny, niedzielny obiad jedzono po dolnośląsku Schläsches Himmelreich lub inaczej w Hochdeutsch Schlesisches Himmelreich, czyli Śląskie niebo. Wieprzowina wcześniej wędzona lub peklowana duszona z owocami suszonymi. Do tej świątecznej potrawy podawano kluski śląskie, czyli kluski ziemniaczane z mąka ziemniaczana i kapustę.

 

Bliżej mi do brownie niż do mazurka

Dzisiaj też robię często śluski kląskie (jak mawiała za młodu moja córka), które oprócz tego, że są smaczne to jeszcze bezglutenowe. Nie piekę mazurków, bo jakoś mi nie wychodzi ciasto kruche bez glutenu, bab drożdżowych niestety też nie. U mnie będzie amerykańskie brownie, alpejska kostka i tradycyjny sernik. Do tego rolada jajeczna z łososiem i mięsa pieczone, sałatki, pomidorki, ogóreczki, rukola i suszone pomidory.

Co tworzy naszą tradycję kulinarną? Czy tylko smaki i przekazywane przepisy? Dzisiaj, kiedy mamy nadmiar wszystkiego i bardziej martwi nas to, że będzie za dużo i wyrzucimy. Różne organizacje zbierają jedzenie dla ubogich, szukamy przepisów jeszcze bardziej oryginalnych, wykwintnych.

Dzięki internetowi mamy dostęp do nieograniczonej, wielkiej bazy przepisów, opinii i tutoriali. Podróżując poznajemy nowe smaki i często do nich, a nie do smaków dzieciństwa tęsknimy. Szybki transport załatwia nam wszelkie pomidorki, awokado, rukole i łososie. Ograniczenia żywieniowe nie pozwalają nam ze względu na zdrowie na jedzenie niektórych składników – glutenu, nabiału, cukru.

Tak właśnie tworzy się nowa tradycja kulinarna, na bazie starej, ale nasza, przystosowana do naszych czasów i wymagań. Jednak smak chleba w dzieciństwie i czereśni prosto z drzewa pozostanie najmilszym, kulinarnym wspomnieniem.

Sylwia Machnik

Sylwia Machnik

Właścicielka i autorka wpisów Milma.com.pl

Prowadzę warsztaty dla dzieci i młodzieży, które uczą historii  poprzez praktyczne pokazanie dawnego życia ludzi.

Jestem pasjonatką historii, zwłaszcza tej regionalnej. Z miłości do tradycji chcę dzielić się tym z innymi i edukować dzieci, młodzież oraz Ciebie! Zbieram stare przepisy, zdjęcia i kolekcjonuje przedmioty codziennego użytku. Ale nie dzisiejszego. Raczej naszych babć i dziadków. A potem pakuje je i w formie warsztatów pokazuje jak gotowali nasi przodkowie.