Muzeum w Ziębicach – weekendowa wizyta

Miało być o Ziębicach. Będzie o Muzeum w Ziębicach. Pamiętacie, że najbardziej zwariowany pies na świecie pochodził z Ziębic. W Ziębicach czyli dawnym Munsterberg jest też jedyne w Polsce Muzeum Gospodarstwa Domowego. Wyposażenie dawnych domów możemy obejrzeć też w skansenach, muzeach regionalnych, ale nigdzie nie znajdziecie tak kompleksowych zbiorów jak w Ziębicach. Nie będę pisać o historii powstania, poszczególnych eksponatach i ratuszu jako miejscu ich prezentacji. To pewnie znajdziecie w wikipedii albo na stronach samego muzeum. Ja chciałam napisać o Dniu Kobiet w kontekście tego przeciekawego muzeum.

 

Wygląd dawnej kuchni bogatych mieszczan

 

Dzieci, kuchnia, kościół – Muzeum w Ziębicach

Nie jestem feministką, a przynajmniej nie wojującą. Nie uważam też, że miejsce kobiety jest w domu i nie pochwalam niemieckiego 3xK czyli Kinder, Kuche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół). Bardzo jestem szczęśliwa, że zarówno ja  jak i moje córki żyjemy w czasach, gdzie kobiety mają prawa wyborcze, mogą się uczyć i pracować. Jest pewnie jeszcze sporo do zrobienia, bo nadal istnieją różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn. Ścieżka awansu jest inna, kobiety mają dalej pod górkę, ale zasadnicze problemy mamy już rozwiązane.

 

Dzień Kobiet miał między innymi lobbować za prawami wyborczymi kobiet oraz zdobywać społeczne wsparcie za możliwością obejmowania przez kobiety publicznych stanowisk. To wydawało się najważniejszym problemem. Jednak ja widzę to inaczej. Prawdziwa rewolucja dla kobiet zaczęła się w domu, w kuchni. Kobiety odzyskały wolność dzięki powszechnej dostępności prądu, bieżącej wody, pralek (automatycznych), kuchenek na gaz i prąd, zmywarek, robotów, pieluszek jednorazowych. W naszym domu jest powiedzenie „Nobla temu co wymyślił pralkę automatyczną i pampersy”.

 

Muzeum w Ziębicach

Muzeum w Ziębicach – eksponaty

Najstarsze pralki w muzeum

 

Kobiety usamodzielniły się tak naprawdę wtedy, kiedy odzyskały czas, czas, który kiedyś w całości poświęcały domowi. W Dniu Kobiet myślę właśnie o naszych babciach, które wyznaczały „dzień prania” czyli zaczynały bladym świtem od rozpalenia pod kociołkiem, nanoszenia wody, tarcia, wyżymania, wieszania i tak do wieczora. Wspominam powszedni ranek takiej kobiety, która zaczynała dzień od rozpalenia pod kuchnią, zarobienia ciasta na chleb, na wsi często obrządku przy zwierzętach, rozpalenia w piecach w kilku pokojach, przygotowania ciepłej wody do porannej toalety dla rodziny, a często przyniesienia kilku wiaderek wody. Codzienność kończyła umyciem naczyń w miskach, po wcześniejszym naniesieniu i nagrzaniu wody, dołożeniem do pieców i na koniec zdmuchnięciu świateł.


Trzy dni po Dniu Kobiet i na końcu drugiej dekady XXI wieku chodziłam po muzeum i było mi trochę smutno. Urządzenia domowe bardzo ciekawe, niektóre już niepotrzebne i zapomniane, ale w większości, a szczególnie te najnowocześniejsze nie były wówczas dostępne dla zwykłych kobiet. W muzeum możemy zobaczyć wyposażenie kuchni, saloniku i gabinetu z początku XX wieku. Wyposażenie bardzo zamożnego domu w bardzo zamożnej okolicy. Kuchnia miała już kran z wodą, a piec kuchenny żeliwną blachę do gotowania. Większość kobiet wtedy nie znała tych wynalazków, pozostawała im tara, wiadro, miska i ziemianka do przechowywania żywności.

 

Ewa, Frania i pozostałe kobiety

Później było już trochę lepiej, bo tary zastąpiły pierwsze Franie (znacie prawda?), a kuchnie węglowe pierwsze Ewy na gaz. Do Frani trzeba było jednak wodę zagrzać i wlać, a potem wylać i często wynieść, bo z kanalizacją w latach siedemdziesiątych też rozmaicie bywało. Pranie kobieta musiała wyżąć w zamontowanej na górze wyżymaczce, chociaż niektóre posiadały już ostatni krzyk nowoczesności – czeską wirówkę .

Pierwsze Polary pojawiły się w latach siedemdziesiątych XX wieku czyli niemal 40 lat po wynalezieniu automatu pralniczego w USA. Jak było z ich dostępnością to chyba wiecie. Historie o bonach, kartkach, społecznych komitetach kolejkowych są Wam chyba znane? W muzeum w Ziębicach jest ciekawy eksponat – automat pralniczy zbudowany w całości przez pana „Złotą rączkę” z Wrocławia. Na pytanie „dlaczego” pan przewodnik odpowiedział – bo był trudno dostępny.

 

Na środku niezastąpiona Frania, a ta kula po lewej to także pralka, potocznie nazywana Sputnikiem

 

Piszę w moim mało nowoczesnym domu, w mało nowoczesnej kuchni, na stareńkim laptopie. Dzisiaj rano wstałam, zrobiłam sobie kawę w starym i już niemodnym ekspresie, nastawiłam obiad na 10-letniej kuchence, upiekłam schab w piekarniku bez tych wszystkich extrasów. Potem nastawiłam pranie, zmywarkę i wyszłam do pracy. Po powrocie rozpakowałam zmywarkę, podgrzałam rodzinie obiad, córka powiesiła pranie.

Został mi czas na krótki spacer z psem, napisanie tego wpisu i poklikanie w internecie. To wszystko co zrobiłam w ciągu może 2-3 godzin zajęłoby mojej babci cały dzień. Nie miałaby czasu na spacer, pracę i własny rozwój. W tym kontekście prawa wyborcze nie są aż tak znaczące.

Drugie przemyślenie mam takie, że urządzenia eksponowane w muzeum może i stare, ale myśl techniczna przestarzała nie jest. Pierwszy zamysł konstruktora pozostał w większości ten sam, był tylko unowocześniany.

Kobiecy lot w kosmos – 

Fascynują mnie dawne urządzenia, wyposażenie domów, kuchni, stare przepisy i receptury. Zajmuję się tym, ponieważ kocham historię życia codziennego, a warsztaty to naturalna kolej. Jak coś lubisz i uważasz za ważne to się tym podziel. Robię to też dlatego, żeby pamiętać o trudzie milionów kobiet i pokazuję dzieciom ile wysiłku musiały włożyć ich prababcie i babcie w prowadzenie domu.

W 1978 roku Mirosław Hermaszewski poleciał w kosmos. Kamień milowy postępu. Mniej więcej w tym roku , a może ze dwa lata później do naszej ciasnej łazienki w małym mieszkanku z wielkiej płyty zawitała ONA – pralka automatyczna marki Polar. Dla nas była bardziej znaczącym osiągnięciem myśli technicznej niż Polak w kosmosie.

A dla Was? Co uważacie za największy postęp w domu?
Byliście kiedyś w Muzeum w Ziębicach?