Dyniowe love
Dynia niby znana od lat, a jakoś zapomniana, przeżywa teraz swój triumfalny powrót na polskie stoły. Gotujemy zupę dyniową na sto sposobów: z mleczkiem kokosowym, grzankami, boczkiem, pulpetami itp.itd. Przyrządzamy dyniowe curry i warzywne gulasze, pieczemy dyniowe ciasta i muffinki. Jeszcze niedawno dynia występowała tylko w occie i ewentualnie czasami jako dodatek do mlecznej zupy zacierkowej. Teraz sezonowo podawana jest w najlepszych restauracjach, a celebryci kulinarni prześcigają się w najrozmaitszych i najwymyślniejszych dyniowych przepisach. Bardzo dobrze, bo warzywo smaczne, zdrowe i łatwe w uprawie i przechowywaniu
Dynia karmicielka.
Dynia to taka trochę „karmicielka” rośnie duża, raczej wszędzie i daje nam sporo pożywienia. Dobrze dojrzała, przesuszona, z nieuszkodzoną skórką przetrwa całą zimę, ciesząc nas na przednówku pyszną zupą. Dynie siało się też dla” bydełka”, bo ma dużo właściwości odżywczych, rosła na polach bez względu na pogodę i zwierzęta bardzo chętnie ją jadły. Nawet w moich okolicach, gdzie działki drogie, a na polach monokultura, zdarzają się poletka dyniowe.
Znacie popularne powiedzenie „sr..nie w banie” ? Mówi się tak, kiedy ktoś dużo gada, mało działa, albo ogólnie opowiada głupoty. Powiedzonko wywodzi się od wstrętnego żarciku sąsiedzkiego. Sąsiad dla zabawy rozcinał dużą dynię (zwaną banią) i hmmm wypróżniał się do niej, potem przykrywał i dynia zarastała. Taki żarcik sąsiedzki. Bleee.
Dobre, bo amerykańskie.
Od niedawna przejęliśmy świetny zwyczaj od Amerykanów i jesienią odwiedzamy farmy dyniowe. Kapitalna sprawa! Pobyt na świeżym powietrzu, spacer i edukacja, a na koniec zdrowe i smaczne jedzenie. Mnogość barw i kształtów dyni mogła wymyślić tylko natura. Są piękne i niezwykle dekoracyjne.
Nie daj się nabrać na mieszańca.
Wiedza o dyniach jest też już coraz większa. Co prawda w marketach najczęściej dynia tak jak pomidory występuje w formie” dynia luz” lub jeszcze lepiej „dynia Halloween”, ale już wiele pań domu odróżni, chociaż hokkaido od butternut. Niestety w sklepach sprzedaje nam się najczęściej najmniej smaczna odmianę Bambino lub po prostu mieszańce pod nazwą dynia zwyczajna. Mniejsze okazy są dla niewprawnego oka podobne do smacznej hokkaido i niestety po pierwszej próbie ugotowania zupy, gospodynie zrażają się do dyni. Zupa jest wodnista, bez smaku, taka nijaka.
W gotowaniu oprócz wprawy i przepisu, bardzo ważny jest dobry produkt. Niestety w polskich sklepach często występują słabe gatunki dyni, są często sprzedawane z myślą o ozdobach i Halloween. Warto zacząć dyniowe gotowanie od rozpoznania najbardziej popularnych gatunków. Smaczna i dostępna jest odmiana hokkaido. Jej dodatkową zaletą jest to, że do duszenia i pieczenia nie trzeba jej obierać ze skóry. Jest stosunkowo niewielka, czyli można ja szybko zużyć i wytrzymała na przechowywanie.
Ciesz się dynia cały rok.
Dynia może długo zdobić naszą kuchnię lub salony i czekać na swoją kolejkę do gotowania. Możemy ja zużyć grubo po Bożym Narodzeniu, a nawet po Wielkanocy. Dojrzała, nieuszkodzona, z widocznym ogonkiem, może bez straty dla smaku i witamin leżakować we względnie ciepłym pomieszczeniu. Dyniom bardzo szkodzi zimno i błędem jest przechowywanie dyni w zimnych piwnicach i garażach. Jeżeli lubimy ciepło i mamy w mieszkaniu ponad 22-25 stopni, to można przechowywać dynie w miejscach chłodniejszych, przedpokojach, gankach. Jednak w normalnej temperaturze pokojowej, w nieprzegrzanych pomieszczeniach dynia przechowuje się bardzo dobrze.
Nie zbieraj! Kupuj!
Czasami trafiamy na dynie, których mimo studiowania w necie dyniologii, nie możemy rozpoznać. Są to mieszańce, tak zwane „dyniowe kundle”. Niestety działkowcy i ogrodnicy mają zwyczaj, że jak im się jakieś warzywo uda i smakuje, to zbierają nasiona i wysiewają za rok. Zwyczaj może niezły np.przy pomidorach, ale zupełnie bez sensu przy dyniach. Siejąc kilka gatunków dyni w ogrodzie lub mając za płotem dyniowe uprawy sąsiada, nie będziemy mieli za rok dyni w idealnie tym gatunku. Akurat dyniowe bardzo się mieszają, zapylacze wędrują z kwiatu na kwiat i tym sposobem następne uprawy to już nie hokkaido czy butternut, tylko mieszaniec wszystkiego, co na polu.
Za rok może nas cieszy, że dynia rośnie wielka i konkurujemy z sąsiadem kto będzie miał bardziej okazałą, ale dla smaku to zbrodnia. Te wszystkie dynie luz, dynie olbrzymy, dynie z nasion od cioci Halinki i tego sąsiada spod lasu, najczęściej są bez smaku. Jeszcze zalane octem z dużą ilością korzennych przypraw jakoś wchodzą, ale zupa, curry, kluseczki są już nijakie. Dynie mieszańce mają mało zwarty miąższ, nie mają wspaniałego orzechowego posmaku, nie mają masłowej struktury. Ot taki kundelek. Dlatego warto wiosna wydać 2-3 złote na nasiona w ogrodniczym i cieszyć się różnymi, smacznymi gatunkami. Kupując też na targu zwracajcie uwagę jakie to są gatunki. Poznajcie, chociaż te 3-4 najpopularniejsze w Polsce.
Zadanie domowe.
To jak? Zadanie domowe? Sprawdzić jak wygląda dynia hokkaido, butternut i makaronowa. To na początek. I nie dajcie sobie wcisnąć dyni zwyczajnej. Takiego kundelka dyniowego można przerobić tylko na strrrasznąąą mordkę w Halloween. Może wkrótce niedziela na farmie dyniowej?
Dyniowe przepisy wkrótce.
Przy okazji polecam Kiermasz Dyni w Jaszkotlu
7 i 8 września 2018
Więcej informacji pod tym linkiem
https://www.facebook.com/events/667003096988917/