Dzisiaj krótko przedstawię mój punkt widzenia dotyczący tego czym zajmuje się prowadząc warsztaty czyli uczeniem historii.
1. Zrozumieją Ciebie i Twoich rodziców (czyli dziadków)
Jednym z największych problemów w wychowaniu dzieci jest przeogromna przepaść między naszymi dziećmi, nami i ich dziadkami. Ta luka spowodowana jest gigantycznym postępem cywilizacyjnym, jaki dokonuje się na naszych oczach. Trochę jeszcze nie potrafimy sobie z tym poradzić, a starsi od nas… nie znają problemów typu uzależnienie od smartfona.
Kilkadziesiąt lat temu kończono elektryfikować polską wieś a dzisiaj małe kieszonkowe telefony mają tak potężną moc obliczeniową, jakiej nawet nie potrafię opisać.
Uczenie historii to powolne i mozolne zasypywanie luki (czy nawet przepaści) między światem naszych dzieci, a tym który znali nasi rodzice. Pokazywanie świata, który młodym kojarzy się z baśniami pozwala lepiej zrozumieć różnice międzypokoleniowe.
2. Zobaczą postęp technologiczny
Starą pralkę Frania i nowoczesne maszyny piorące dzieli kilkadziesiąt lat. W tym czasie zmieniło się wszystko i jedyne co niezmienne to nasza troska o rozwój dzieci. Ten punkt trochę nawiązuje do poprzedniego: pierwszy dotyczył bardziej relacji, a ten techniki.
Miniaturyzacja, automatyzacja, a przede wszystkim dostępność cenowa i zakupowa (młodzi nie pamiętają kartek i kolejek za komuny) sprawiły, że życie ludzi stało się po prostu o wiele lżejsze.
Wody nie musimy nosić ze studni, prania nie robimy ręcznie, a pieczenie chleba to nie wielki skomplikowany proces. Na warsztatach pokazuję dawne przedmioty i daje młodym dotknąć historii.
3. Poczują na własnej skórze jak lekkie życie mają
Jasne, mają inne wyzwania, problemy i życiowe zakręty. Jednak nie można dyskutować z faktem, że dawne życie (zwłaszcza na wsi) to była po prostu naprawdę CIĘŻKA ROBOTA! Zakupy nie przyjeżdżały z Tesco, internet nie podpowiadał co i jak ugotować, a wykręcenie prania z wody to było więcej niż solidna lekcja wychowania fizycznego.
W czasie zajęć, zupełnie inaczej niż w większości muzeów daje im zobaczyć i poczuć:
- ile ważyły przedmioty typu żelazko
- jak ciężko wyrzynało się pranie
- z jaką siłą trzeba tłuc moździerzem zmielić np. pieprz.
4. Odkryją kulturowy tygiel Dolnego Śląska
Pokazując przedmioty i tłumacząc ich pochodzenie nie sposób nie opowiedzieć o tym jak splatały się kultury, narody i języki. Nie wiem czy bardziej fascynujące jest opowiadanie o tych historiach czy widzenie rozpalających się oczy młodzieży. Zupełnie szczerze interesuje ich to co dzisiaj promuje się programami unijnymi i akcjami. Co dokładnie?
Na przykład to, że mimo wojny polska chrześcijanka wychodziła za Niemca ewangelika, a w rodzinie jeszcze był prawosławny Ukrainiec, a sąsiad był muzułmaninem. Mieszały się języki i kultury, ale ludzie bez problemu żyli ze sobą w zgodzie. Tą zgodę promuję i opowiadam o nim bardzo często.
5. Uzupełniają wiedzę szkolną
Bardzo szanuje prace nauczycieli, bo wiem jak jest ciężka. Jednak po wychowaniu dwóch córek i bacznej obserwacji wielu innych dzieci widzę jak czasem podstawy programowe oderwane są od rzeczywistości.
Na każdym etapie nauki uczy się dzieci historii od starożytności do współczesności. W szkole podstawowej. Potem w gimnazjum jeszcze raz całość od starożytności do współczesności. W liceum jeszcze raz. Problem polega na tym, że koniec roku powoduje, że współczesność często przelatuje się jak najszybciej, bo trzeba zrobić postawę, ale nie ma na to czasu.
Absolutnie uważam, że historia jest nam potrzebna. Ale czy szczegółowe omawianie średniowiecza przez kilka tygodni jest bardziej przydatne niż rozszerzenie wiedzy o ostatnich 100 latach? Trudny temat, wiem, ale ważny. To co ja mogę zrobić to starać się jak najlepiej uzupełnić i rozszerzyć tematykę pomijaną w szkołach w taki sposób by rozkochać w niej młodych ludzi.
6. Przeniosą się w czasie
O tym marzy wiele osób, zwłaszcza zafascynowanych historią. Kiedy tylko jest możliwość prowadzę warsztaty tak, by nieco przenieść uczestników w codzienne wydarzenia wiejskiego domu z przed kilkudziesięciu lat. Wtedy to dopiero zaczyna się przedstawienie!
Nic tak nie działa na wyobraźnie jak konieczność wejścia w jedną z ról i pomoc przy typowych obowiązkach. Prawdziwy teatr tworzony na żywo.
7. Zakochają się
Nie, nie wszyscy. Ale jeśli 1 osoba na 25-osobową grupę polubi historię i zaciekawi się na tyle by zgłębiać temat samodzielnie to będzie mój duży sukces. Nie każdy musi zostać historykiem, jednak znanie swojego pochodzenia i historii to kluczowy element w budowaniu tożsamości młodych ludzi.